"I choćbym miał dar prorokowania, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał całą wiedzę, i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym” (1Kor.13,2)
Przeklejone wedle życzenia: ********************************************************************* ""Jest jeszcze jedna metoda (terapii) – BARDZO konwencjonalna. Próbujemy się w tej walce uwiarygodnić, być efektywni. I walczymy na wielu frontach:
z oporem „materii” w szpitalach,
z opisem wyników badań i ich interpretacją
z własnym lękiem i trwogą ,
z dalszą „lepiej wiedzącą” rodziną
z samym chorym, tak bliskim naszemu sercu (to jest głowa – osoba, którą kochamy często nie jest lub nie bywa SOBĄ)
No i niestety przede wszystkim walkę staczamy ze swoją niemocą i bezradnością,
No i mamy furę potencjalnych narzędzi, – chemia, promienie, rózne „inne ” oferowane opcje – No ale na to się nieraz czeka.......
a w tzw międzyczasie...............
Ilu z nas przetestowało taki trick ze zwyczajnym:
"KOCHAM CIĘ"
(potwierdzenie faktu, bo gdzieś się w tej traumie wszystko posiało, wskazane - sformułować w stosownej konfiguracji i oczywiście w logicznym kontekście)
Z autopsji- Nie ma opornych na taką terapię, nawet jak chorują na GBM WHOIV
działa NAWET w stanie wegetatywnym, apalilcznym, somnolencji jest w tym jakaś...... ..........niech będzie - magia. ......... i niedrogo,
a na system immunologiczny działa nawet w stanie ograniczonej świadomości „adresata”– !!!
Spróbować – nic do stracenia, nie kosztuje, dostępne „od ręki” i co najważniejsze - „0” ryzyka jeżeli chodzi o działanie niepożądane.
a inne przysługujące procedury NFZ – oczywiście – bez zmian !! ""
****************************************************************************
Niestety, absurd po nielogice – bo to właśnie miłość rodzi cierpienie.
To właśnie ona przy schorzeniach mózgu często ‘’obrywa’’, poddawana jest najcięższej próbie. I nieraz się wykoleja. A wiara z nadzieja rozpełzają się w chaosie. W praktyce w rożnym okresie poprzedzającym rozstrzygającą diagnozę zaczynają się zmiany osobowościowe; ukochana osoba jakby nie była czy nie bywała sobą, zmienia oblicze, temperament, sposób postrzegania /oceny, wytraca logikę i intelekt, zaniedbuje relacje, oferuje całą paletę innych opcji. Rwie się spójność związku (z małżonkiem, rodzicem, bratem, kimkolwiek, kogo trafiło , a jest bliski sercu). Niby nic się nie dzieje, a coś się najważniejszego w życiu zdaje się zatracać, rozmagnesowywać. Miłość właśnie.
W tej bezradnej niepewności, przy nadwyrężonych emocjach, uczuciowej destabilizacji nagle dochodzi do wizualizacji schorzenia - zwykle spektakularny przełom z fajerwerkiem klinicznym typu atak padaczkowy, kotłujące migreny, omdlenia, afazja, niedowłady, itp. I standardowo : Diagnostyka. Diagnoza. Wyrok. Wszechświat zwala się na głowę!! A jedyne co czeka - to walka. Długa. Freestylem. B. karkołomne - Jak w trybie nagłym zresetować swoje emocje, przekalibrować się z własną trwogą na uwiarygodnienie, z powrotem na budującą miłość, bo tylko ta pozwala na godne, SKUTECZNE dźwiganie krzyża z całym jego dobalastowaniem
I tu kółko się zamyka z 2 brakującymi ogniwami. Wiarą i Nadzieją. Wreszcie jakaś logika!!!
**************************************************************************
"Teraz więc pozostaje wiara, nadzieja, miłość, te trzy; lecz z nich największa jest miłość’’(1Kor 13,13).
PS. Ale i tak rozstrzygająca jest wiara.
|