landzia91 - 2010-10-09 16:57:36

Cześć wam.Forum te odnalazłam dwa tygodnie temu.Chciałam opowiedzieć historie mojego wujka.Pewnego dnia Marcin stracił przytomność i dostał padaczki.Dziewczyna zawiozła go do szpitala i tam od razu lekarka postawiła diagnoze po zobaczeniu prześwietlenia czaszki że to glejak IV stopnia złośliwy .Podobno guz był w mózgu już półtora roku ale zaczął sie powiększać.Miesiąc potem Marcin pojechał do Bydgoszczy na operacje usunięcia połowy guza.Po 2 tygodniach od operacji Marcin pojechał na radioterapie do Wrocławia a tam lekarka zaczeła mocno dotykać głowe i po tej wizycie zaczeła wyciekać ropa z rany po operacji.Wujek znów pojechał do Bydgoszczy i sie okazało,że muszą wyciąć kość z czaszki bo guz sie tak powiększał,że mógł rozwalić czaszke.Po tej operacji Marcin przestawał stopniowo mówić i chodzić musiał z czyjąś pomocą.Niestety po jakimś czasie dostał wysokiej goraczki i trafil do gminnego szpitala i tam leżal 3 tygodnie.Umierał w bólach i cierpieniach jeździłam do niego codziennie z rodzicami.Nie mogl mowic a wiec tez krzyczec i jak mial sparaliżowana prawa strone tak podnosiła mu sie ta ręka z bólu i dostawał drgawek.Od 30 września przestal jesc i pic.Marcin umarł 5 pazdziernika 2010 roku o godzinie 4:30 :(Miał 29 lat :(Wczoraj odbył sie jego pogrzeb.Wiem,że tam w niebie jest mu lepiej i już nie cierpi przez tego okropnego glejaka.A od ataku sierpniowego przezyl 3 miesiace.

Jadę na 12 DwSwb - MAM WOLNE MIEJSCE(a) w aucie Szamba Betonowe Słubice Trwałe i walentynki Ciechocinek