cieszymy sie zes cala i zdrowa:)
Pozdrawiam serdecznie,dzięki za dobre wieści
i tak trzymaj Kochana!
cieszę się że wszystko OK!
Dzieki ))))))
Wczoraj miałam operację o 10.00 i dziś o 10.00 dostałam wypis.
Mam 4 dziury w brzuchu - trzy od urządzeń stosowanych w laparoskopii i jedną po drenie (który nieźle mi przez dobę dawał popalić, drażniąc jakieś nerwy z tyłu, za wątrobą - ale jakoś przetrzymałam na silnych przeciwbólowych).
Mimo, że mam zrosty w jamie otrzewnej po rozlanym zapaleniu w 1988 roku, udało się uniknąć cięcia )))))
A sama operacja przebiegała ZGOŁA INACZEJ NIŻ POPRZEDNIE - cudowny personel...już zawczasu poprosiłam pielęgniarkę anestezjologiczną o przykrycie mnie zaraz po operacji kocykiem, dodając: "Jak przeżyję", a ona na to:"Jak Pani nie przeżyje to i tak Panią przykryję, tylko bardziej ".
Radyjko włączone , muzyczka... relaks.
Pielęgniarka wkuwa mi wenflon... w między czasie mówię o moim problemie z reagowaniem wstrząsem na leki, więc... wiozą mnie na salę, gdzie jest aparatura, przygotowują adrenalinę i inne przeciwwstrząsowe.... i dalej nie pamiętam...a maskę na twarzy pamiętam, kilka głębokich wdechów i...odpływam.
Budzę się zdziwiona, że już po wszystkim..... mam mały problem z oddechem, ale zaraz się zbieram... otwieram oczy i uszy, bo słyszę, że z radia leci moja ostatnio ulubiona piosenka M.J. -->"Billy Jean".
Jest mi ciepło, bo leżę pod kołderką...
NIGDY NIE MIAŁAM TAK CUDOWNEJ OPIEKI - DZIEKUJĘ ZA MODLITWĘ... NAWET SPOWIEDŹ ZALICZYŁAM i NAMASZCZENIE CHORYCH (co mnie dziwi, bo od czsu , kiedy tutaj sie Jerzy mądrzył i narzucał, odrzuciło mnie od ŚWIĘTOŚCI na OSTRO!!!!)
tak jest!
ma sie rozumiec:)
Będę Cię polecać Samograju w moich nie zawsze udolnych modlitwach .Trzymaj się
Właśnie jadę do szpiala..
Jutro rano mam operację. Proszę... westchnijcie za mną do Boga.... pasowało by ją przeżyć.......