Gość
Od roku sledzę to forum. Dawało mi nadzieje, że można walczyć z glejakiem. Niestety, moja siostra zmarła 2 sierpnia; przegrała po 13 miesiącach walki. Miała tylko 36 lat. Kompletnie nie radzę sobie z jej odejściem; myślę cały czas o tym, że nie zrobiła, dla niej wszystkiego; że umarła przeze mnie. Chociaż z drugiej strony wiem, że to kompletnie irreacjonalne. Zaczynam tracić wiarę i w cel tego wszystkiego, a muszę zaopiekować się córką siostry i swoimi dziećmi. Błagam Was o modlitwę za duszę Edyty i o siłę dla mnie.
MADZIU... BARDZO MI PRZYKRO Z POWODU ODEJŚCIA TWOJEJ SIOSTRY....STWORZYŁAM TO FORUM, ŻEBY NIEŚĆ NADZIEJĘ....
Tę na wyzdrowienie, bo myślałam, że wielu osobom się uda..... i tę NAJWAŻNIEJSZĄ przekraczającą bramy śmierci.....
Trudne dni przed Tobą.... najgorsze, że człowiek pozbawiony nadziei na cud w naszym rozumieniu, czyli na uleczenie.... ma pokusę odejścia od Boga...... buntuje się, ma Mu za złe.....
"Czemu mi dałeś wiarę w cud, a potem odebrałeś wszystko"...... TAK MYŚLAŁAM I MIAŁAM OGROMNY ŻAL i...właściwie nie ukrywam, że mam go do tej pory...... TO STRASZNIE TRUDNE...... Ale jestem pewna, że ten żal i bunt w końcu miną i powróci nadzieja, że ON/ ONA poszli tam, gdzie jest ich miejsce.
Offline
Gdynianka
Madziu, ogromnie mi przykro z powodu śmierci Twojej siostry...
Pomodlę się za Nią w moich wieczornych modlitwach oraz za Ciebie Madziu, aby Stwórca dał Tobie siłę na wychowanie dzieci i na dalsze życie...
Ściskam Cię bardzo mocno i przytulam do serca...
Offline
Gość
Bardzo Wam dziękuję za zainteresowanie i za modlitwę. Czsami zaczyna powracać nadzieja, że w tym wszystkim... w cierpieniu przez jakie musiala przejść Edyta ... w jej śmierci... jest jakiś cel... Ale więcej jest takich chwil, że wątpię... Jestem zrospaczona, wściekła i z niczym sobie nie radzę. Wtedy raz jeszcze czytam Wasze słowa... DZIĘKUJĘ WAM