Ogłoszenie

"KONICZYNKA" czyli FORUM z nadziej± na lepsze jutro...
...jest miejscem wymiany do¶wiadczeñ, wspierania siê w chorobie, doradzania, podtrzymywania na duchu...
Glejak to trudny przeciwnik, walczmy razem =>
"Niech nasza droga bêdzie wspólna...", jak mówi JPII s³owami umieszczonymi na dole bannera.
Zarejestrowani u¿ytkownicy mog± korzystaæ z szybkiej pomocy, pisz±c o swoim problemie w ChatBoxie.
Polecamy fora o podobnej tematyce:
forum glejak - to istna skarbnica wiedzy i mili, zawsze chêtni do pomocy userzy i ekipa
oraz forum pro-salute - gdzie jest wiele w±tków pobocznych, towarzysz±cych chorobie nowotworowej...

Drogi Go¶ciu, umacniaj swoj± wiarê, nie traæ nadziei i... kochaj z ca³ych si³!!!
samograj

#1 2009-02-08 15:41:10

IRENA-EWA

Gospodarz forum

SkÄ…d: Baranowo k/Poznania
Zarejestrowany: 2009-02-08
Posty: 552
WWW

UZDROWIENIA - czasami to cud , ale wiara zawsze daje silê...

MI£OSIERDZIU  BO¯EMU


Kochanemu Ojcu ¦wiêtemu Janowi Paw³owi II dziêkujê za darowane mi kolejny raz ¿ycie
Irena Ewa ....
takimi s³owami przed trzema i pó³ rokiem rozpoczê³am na ³amach lokalnej gazety oraz "Przewodnika Katolickiego" podziêkowanie za modlitwy zanoszone w mojej intencji  przez ks. bpa, ks. prob. parafian znajomych , przyjació³, rodzinê dzieci, wnuki a zw³aszcza mê¿a. W dalszej czê¶ci dziêkowa³am imiennie wszystkim lekarzom i ca³emu personelowi medycznemu w dwóch kolejnych szpitalach, z jakimi zetkn±³ mnie los, od momentu skierowania do szpitala (28.07.2005 do momentu wypisania (17.08.2005 w 3 rocznicê zawierzenia ¶wiata Mi³osierdziu Bo¿emu)  po szczê¶liwej operacji glejaka mózgu II stopnia z³o¶liwo¶ci o ¶rednicy ponad 5 cm. Operacja mia³a miejsce 8 sierpnia 2005 roku, równo cztery miesi±ce od dnia pogrzebu Ojca ¦wiêtego JPII i za jego przyczyn± powierzy³am moje ¿ycie Bogu. By³a to pierwsza operacja kolejnego "z³o¶liwca", który tym razem usadowi³ siê w moim mózgu. Wznowê glejaka, który ju¿ zez³o¶liwia³ do III stopnia, a mia³ tylko 1 cm mia³am operowan± w Bydgoszczy w Szpitalu Wojskowym 14.10.2008 roku. Obecnie jestem na 3 serii chemioterapii, któr±  ciê¿ko przechodzê. O moich ponad dwudziestoletnich zmaganiach z rakiem i o Mi³osierdziu Bo¿ym mo¿na przeczytaæ w G³osie Wielkopolskim z 17.10.2008 w reporta¿u p. Stanis³awa Zasady "Czasami to cud, ale zawsze wiara daje si³ê". (http://poznan.naszemiasto.pl/wydarzenia/911300). Zdjêcia w reporta¿u wykonano na trzy dni przed operacj± ostatniej wznowy. Na dzisiaj tyle, bo na wiêcej nie mam si³y.
Ze wszystkimi czytaj±cymi dzielê siê moj± - nasz± ma³¿eñsk± modlitw±.
Panie Mój, Bo¿e nasz si³ê masz, si³ê dasz. Tylko Ty, tylko Ty.

Ostatnio edytowany przez IRENA-EWA (2009-02-08 21:38:48)

Offline

 

#2 2009-02-08 20:34:38

 samograj

Administrator

5574523
Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2008-08-14
Posty: 1035
WWW

Re: UZDROWIENIA - czasami to cud , ale wiara zawsze daje silê...

IRENO-EWO
Dziekujê za to ¶wiadectwo...niestety nie znalaz³am tego reporta¿u, czy mog³aby¶ daæ linka bezpo¶redniego???


pozdrawiam, samograj 
Je¿eli nie znasz ojca choroby, pamiêtaj, ¿e jej matk± jest z³a dieta.

http://img118.imageshack.us/img118/4660/70793357ye1.jpg http://img300.imageshack.us/img300/7097/bannerpiesportretymalyia4.jpg http://img398.imageshack.us/img398/5507/ogarpolskimg6.jpg

Offline

 

#3 2009-02-08 21:33:38

IRENA-EWA

Gospodarz forum

SkÄ…d: Baranowo k/Poznania
Zarejestrowany: 2009-02-08
Posty: 552
WWW

Re: UZDROWIENIA - czasami to cud , ale wiara zawsze daje silê...

Spróbuj wpisaæ w Gogle tytu³ reporta¿u: "Czasami to cud, ale zawsze wiara daje si³ê" . Mo¿esz jeszcze wpisaæ Poznañ. Szukajcie a znajdziecie mawia³ Pan. Powodzenia. Irena Ewa.

Offline

 

#4 2009-02-15 19:49:43

 samograj

Administrator

5574523
Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2008-08-14
Posty: 1035
WWW

Re: UZDROWIENIA - czasami to cud , ale wiara zawsze daje silê...

Jerzy, tutaj wklejam link do artyku³u:
http://poznan.naszemiasto.pl/wydarzenia/911300.html

mi³o mi was poznaæ
http://img6.imageshack.us/img6/6450/jerzyam5.jpg




A poni¿ej  artyku³:

Jerzy Zygar³owski zdj±³ ze ¶ciany kilim z podobizn± Jana Paw³a II, przewi±za³ czarn± wst±¿k±, umocowa³ do drzwiczek od starej lodówki i ustawi³ ko³o domu. Obok zostawi³ kartkê. Na kartce napisa³: Ka¿dy, kto zapali w tym miejscu znicz, zgadza siê na postawienie pomnika Ojca ¦wiêtego. By³ 8 kwietnia 2005 roku. Dzieñ pogrzebu papie¿a. Irena Zygar³owska przyjê³a komuniê, sakrament chorych i dosta³a narkozê. Lekarze rozpoczêli piêciogodzinn± operacjê usuniêcia guza mózgu. By³ 8 sierpnia 2005 roku. Cztery miesi±ce od pogrzebu papie¿a. Jerzy Zygar³owski, m±¿ Ireny: - To nie móg³ byæ przypadek.

Wyrok
Lipiec 2005 roku. Irena Zygar³owska, by³a nauczycielka z podpoznañskiego Baranowa, jest z wnukami na wakacjach. Wypoczywaj± w Puszczy Nadnoteckiej. Dooko³a same lasy, niedaleko Jezioro Bia³e (w 1977 roku kardyna³ Wojty³a spêdza³ tu przedostatnie wakacje w Polsce przed wyborem na papie¿a).
Po tygodniu wracaj± do domu. Zygar³owska spieszy na rocznicê ¶lubu. Prowadzi samochód. Na zakrêtach naje¿d¿a autem na pobocza i chodniki. Tak jakby mia³a utratê równowagi. Odetchnê³a, gdy dojecha³a szczê¶liwie na miejsce. Przez kolejne dni czuje siê zmêczona i otêpia³a, chocia¿ nic j± nie boli. M±¿ wysy³a j± do lekarza.
Jest upalne, letnie popo³udnie. W szpitalnym gabinecie Zygar³owska czeka na wynik tomografii komputerowej. Denerwuje siê.
Po godzinie lekarz oznajmia: guz mózgu o ¶rednicy piêciu centymetrów.
Irena Zygar³owska: - W jednej chwili stanê³o mi przed oczami ca³e moje ¿ycie.

Cud
Marzec 1998. Ksi±dz Pawe³, m³ody wikariusz jednej z poznañskich parafii, poczu³ siê ¼le na lekcji religii. - Zrobi³ siê blady i by³ tak s³aby, ¿e nie móg³ ustaæ na nogach - opowiadali potem uczniowie.
Pogotowie zabra³o ksiêdza do szpitala. Zrobiono badania. Lekarze wykryli guza mózgu na prawym p³acie skroniowym. Konieczna by³a natychmiastowa operacja.
Gdy ksi±dz Pawe³ le¿y w szpitalu, ludzie modl± siê za niego w parafialnym ko¶ciele. Niektórzy rezygnuj± z zamówionych wcze¶niej nabo¿eñstw we w³asnych intencjach i ofiarowuj± je za ¿ycie wikariusza. Modl± siê nawet ci, którzy zwykle stroni± od Ko¶cio³a. - W niedzielê nie mia³em w ¶wi±tyni tylu ludzi, co w tamtych dniach - powie potem miejscowy proboszcz.
Miesi±c pó¼niej ksi±dz Pawe³ stan±³ przy o³tarzu. By³ Wielki Czwartek. Wierni przywitali go oklaskami. Zaczêli wierzyæ, ¿e wymodlili mu zdrowie. - To cud - powtarzali w kazaniach ksiê¿a w mie¶cie.
Duchownego operowa³ znajomy lekarz. Mieszka³ w tej samej parafii, gdzie ksi±dz Pawe³ by³ wikariuszem. Widywali siê w ko¶ciele. - To ¿aden cud, tylko rutynowa operacja, jakie wykonujemy na okr±g³o - lekarz tonowa³ zwolenników cudu.
Po wyj¶ciu ze szpitala ksi±dz Pawe³ mówi³, ¿e by³ przygotowany na najgorsze. - Liczy³em siê, ¿e mogê umrzeæ. Ale skoro prze¿y³em, to znak, ¿e Pan Bóg chce, bym zrobi³ jeszcze co¶ dla Niego na tym ¶wiecie - opowiada³ pogodnie.
Ksi±dz Pawe³ umar³ sze¶æ lat temu.

Choroba
Historia choroby Ireny Zygar³owskiej: Rok 1974. M³oda nauczycielka sprowadza siê z mê¿em (in¿ynier budownictwa drogowego) do Baranowa. Postawili w³a¶nie dom (jest jeszcze w stanie surowym, ale mo¿na ju¿ mieszkaæ). Maj± dwoje ma³ych dzieci. Starszy - Pawe³, skoñczy³ piêæ lat, Kuba - dwa. Wydaje im siê, ¿e wyszli wreszcie na prost± (dzieci rosn± maj± w³asny dom).
Którego¶ wiosennego przedpo³udnia lekarz mówi Irenie, ¿e ma z³o¶liwego guza. Kobieta odchodzi od zmys³ów. P³acze, ¿e zostawi dwoje ma³ych dzieci. Modli siê, ¿eby mia³ siê kto nimi zaj±æ, gdy jej zabraknie.
Zamartwia³a siê niepotrzebnie. Operacja siê uda³a.
Rok 1991. Trzeci syn Zygar³owskich - £ukasz, skoñczy³ dziesiêæ lat, by³ po Pierwszej Komunii. Przed Bo¿ym Narodzeniem Irena idzie na badania. Lekarz mówi, ¿e je¶li nie zostanie natychmiast w szpitalu, bêdzie za pó¼no (guz by³ wyj±tkowo z³o¶liwy). W domu rozpacz. Nikt nie my¶li o ¶wiêtach.
Dwa dni przed Wigili± Irena Zygar³owska wróci³a po operacji do domu.
Rok 2001. Synowie s± ju¿ doro¶li. Dwaj najstarsi maj± w³asne rodziny. Irena Zygar³owska idzie do szpitala na rutynowe badania. Niczego nie podejrzewa. W czasie drobnego zabiegu lekarze usuwaj± jej polip z jelita grubego (okaza³o siê, ¿e guz by³ z³o¶liwy).
Rok 2005. Guz na mózgu ma ¶rednicê piêciu centymetrów. Zygar³owska nie martwi siê ju¿ o bliskich, ¿e nie dadz± sobie bez niej rady. Nie lêka siê ¶mierci. Boi siê tylko cierpienia. I tego, ¿e mo¿e byæ dla rodziny ciê¿arem.
- Nigdy nie skar¿y³am siê Panu Bogu, dlaczego to wszystko mnie spotyka. I nigdy nie ¿±da³am: Panie Bo¿e, musisz mnie ocaliæ - mówi. Prosi³a jedynie, ¿eby Bóg da³ jej si³y przyj±æ to, co ma siê staæ.
Choroby nauczy³y j± jednego: - ¯e w obliczu ¶mierci nic nie jest wa¿ne. Tylko wiara siê liczy.

Papie¿
W dzieñ pogrzebu papie¿a (jeszcze przed transmisj± z Watykanu) Jerzy Zygar³owski zdj±³ ze ¶ciany w salonie kilim z podobizn± Jana Paw³a II. Irena Zygar³owska dosta³a go od znajomych na imieniny po wyborze Karola Wojty³y na papie¿a (pierwszy papie¿, jakiego mieli w domu).
Na znak ¿a³oby Zygar³owski przewi±za³ kilim czarn± wst±¿k± i przymocowa³ ¿y³k± do drzwi od starej lodówki (lubi trzymaæ w gara¿u ró¿ne rzeczy, "bo zawsze mog± siê przydaæ"). Dopisa³ kartkê: "Stawiaj±c zapalony znicz w tym miejscu, dasz wyraz pragnieniu, by powsta³ tu pomnik Ojca ¦wiêtego Jana Paw³a II, modl±cego siê na kolanach przed figur± Mi³osierdzia Bo¿ego".
Papieski portret wyniós³ na skwerek blisko domu. Sam zapali³ pierwszy znicz. Jeszcze tego samego dnia zap³onê³y kolejne.
O postawieniu pomnika Zygar³owscy my¶leli od dawna (Baranowo by³o jedyn± wsi± w ca³ej gminie bez kapliczki). ¦mieræ Ojca ¦wiêtego u¶wiadamia im, ¿e powinien to byæ pomnik Mi³osierdzia Bo¿ego. - Bo papie¿ ustanowi³ to ¶wiêto dla ca³ego Ko¶cio³a i zmar³ w jego wigiliê - mówi Zygar³owski.
Dwa tygodnie po papieskim pogrzebie Irena Zygar³owska wybiera dziesiêciotonowy granit narzutowy. Mniejsza czê¶æ przeciêtego kamienia ma byæ podstaw± pomnika. Na wiêkszej, pionowej, zostanie wyryta figura Chrystusa Mi³osiernego.
Jest koniec kwietnia. Zygar³owscy staraj± siê o zezwolenie na budowê. Ludzie wp³acaj± pieni±dze na parafialne konto. Jerzy Zygar³owski robi projekt. Pomys³ akceptuje kuria. Wszystko idzie szybko. Wydaje siê, ¿e jeszcze latem pomnik bêdzie gotowy.
W po³owie lipca Irena Zygar³owska pojecha³a z wnukami na wakacje. Dwa tygodnie pó¼niej, w letnie, gor±ce popo³udnie lekarz powiedzia³ jej, ¿e ma guza mózgu.

Szpital
Pierwsz± noc w szpitalu Irena Zygar³owska nie mo¿e zmru¿yæ oka. Zabrak³o dla niej miejsca w sali, wiêc po³o¿ono j± w korytarzu, na ostatnim wolnym ³ó¿ku. Nie ma nawet stolika na swoje rzeczy. Torebkê musi schowaæ pod poduszkê.
Zamiast walczyæ ze snem i przewracaæ siê z boku na bok, modli siê. Prosi Boga, ¿eby raz jeszcze darowa³ jej ¿ycie. A je¶li oka¿e siê to niemo¿liwe, ¿eby umia³a siê z tym pogodziæ.
Nad ranem zasypia. Kiedy budzi siê, czuje spokój. Niczego siê ju¿ nie boi.
- Siostro, czy w tej kroplówce by³ jaki¶ ¶rodek na uspokojenie? - pyta pielêgniarkê.
- Nie - pielêgniarka zdziwiona jest pytaniem.
Przychodz± m±¿, synowie, synowe, wnuki. Zygar³owska tryska humorem, jakby by³a w sanatorium, a nie przed ciê¿k± operacj±.
8 sierpnia rano przyjmuje komuniê i sakrament chorych. Pyta lekarza, jakie ma szanse.
Lekarz odpowiada, ¿e od kilkunastu lat nie by³o ¿adnego zgonu na stole operacyjnym. Ale ¿e to operacja na otwartym mózgu i wystarczy, ¿e chirurgowi drgnie rêka.
Budzi siê po piêciu godzinach. Przy ³ó¿ku widzi u¶miechniêt± twarz synowej. Pozna³a j±, wiêc jest dobrze, my¶li z ulg±.
Dziewiêæ dni po operacji wraca do domu. Jest 17 sierpnia 2005 roku.
- Dok³adnie dwa lata po tym, jak Jan Pawe³ II w £agiewnikach zawierzy³ ¶wiat Bo¿emu mi³osierdziu - Jerzy Zygar³owski lubi kojarzyæ ró¿ne daty.

Moc
Lekarz, ten który operowa³ ksiêdza Paw³a, ale w±tpi³ w jego cudowne uzdrowienie, przyznaje, ¿e modlitwy parafian mog³y pomóc jego pacjentowi.
- Osoby g³êboko wierz±ce czy wspierane modlitw± najbli¿szych, szybciej dochodz± do zdrowia, a czasem wychodz± ca³o z beznadziejnych przypadków - mówi. - I na odwrót: bywaj± niegro¼ne przypadki, które koñcz± siê ¶mierci± chorego, bo ani on sam, ani nikt z bliskich nie dawa³ wiary w jego wyzdrowienie.
Czy doktor wierzy w cudowne uzdrowienia?
- W swojej d³ugiej praktyce spotka³em siê tak¿e z zupe³nie niezrozumia³ymi z punktu widzeniami medycyny powrotami do zdrowia - odpowiada.
To znaczy, ¿e sta³ siê cud?
- Jako cz³owiek wiary wierzê, ¿e zdarzaj± siê cudowne uzdrowienia - mówi po namy¶le. - Ale najpierw chory sam musi wierzyæ w cud, bo to daje si³ê psychiczn±, a bez niej trudno pokonaæ chorobê.
Proboszcz Ireny Zygar³owskiej: - Cudem by³o to, ¿e Opatrzno¶æ kierowa³a rêk± chirurga.

Pomnik
Po powrocie ze szpitala Irena Zygar³owska nie ma w±tpliwo¶ci, ¿e Bóg raz jeszcze darowa³ jej ¿ycie. Jerzy Zygar³owski my¶li tak samo. Przecie¿ on i ca³a rodzina modlili siê o pomy¶lny przebieg operacji. Wszyscy wierz±, ¿e ich pro¶by zosta³y wys³uchane. - To dowód na Bo¿e mi³osierdzie - powtarza Zygar³owski.
Budowa pomnika nabiera teraz dodatkowego znaczenia. Dla Zygar³owskich jest jasne, ¿e bêdzie on równie¿ podziêkowaniem za zdrowie Ireny. Nie chc± byæ przecie¿ niewdziêcznikami.
Nieca³y miesi±c po powrocie Ireny Zygar³owskiej ze szpitala, na przeciêtym, wypolerowanym kamieniu widaæ ju¿ figurê Chrystusa, który praw± d³oni± b³ogos³awi ¶wiatu. Obok s³owa: "Dajê Wam Najwiêkszy Skarb na trzecie tysi±clecie - Bo¿e Mi³osierdzie" (to s³owa papie¿a z £agiewnik).
Irena Zygar³owska musi je¼dziæ na na¶wietlania (guz okaza³ siê z³o¶liwy). Ale jest pewna, ¿e kuracja skoñczy siê pomy¶lnie. Z opatrunkiem na g³owie robi sobie pami±tkowe zdjêcia na tle powstaj±cego pomnika.
Na kamieniu Zygar³owscy chc± umie¶ciæ dodatkow± tabliczkê z jednym zdaniem: "Dziêkujê za darowane mi jeszcze raz ¿ycie, Irena Ewa Zygar³owska, 08.08.2005". Obok bêd± miejsca na inne podziêkowania.
W nastêpnym roku, tydzieñ po Wielkanocy (¶wiêto Mi³osierdzia Bo¿ego), pomnik po¶wiêci³ biskup. (Zygar³owscy zrezygnowali ostatecznie z tabliczki z podziêkowaniem za ocalenie ¿ycia Ireny. Nie chcieli, ¿eby ludzie pomy¶leli, ¿e sobie postawili pomnik).

¦mieræ
Andrzej nie by³ kilkana¶cie lat u spowiedzi. Kiedy trzy lata temu dopada go choroba, rodzina namawia, by pojedna³ siê z Bogiem (bliscy wiedz± ju¿, ¿e wkrótce umrze, ale boj± siê mu o tym powiedzieæ). Czterdziestokilkuletni mê¿czyzna o spotkaniu z ksiêdzem nie chce nawet s³yszeæ.
Znajoma Andrzeja rozpoznaje w telewizji Irenê Zygar³owsk±, która opowiada o swoim uzdrowieniu. Kiedy¶ mia³y ze sob± kontakt. Ale to by³o dawno. Nie widzia³y siê kilkana¶cie lat. Mimo to znajoma Andrzeja decyduje siê zadzwoniæ.
- To ja, Gra¿yna - przypomina siê teraz kobieta. Opowiada o chorobie Andrzeja. Chce, ¿eby Zygar³owska przekona³a go, by przed ¶mierci± siê wyspowiada³.
- Zgodzi³am siê - mówi Zygar³owska. - Mo¿e Pan Bóg ocali³ mnie po to, ¿ebym by³a ¶wiadkiem? - zastanawia siê.
Rozmowa jest trudna. Zygar³owska wie, ¿e dla mê¿czyzny nie ma ju¿ ratunku. Nie chce mu wiêc opowiadaæ, ¿e Bóg go uzdrowi. Mówi mu o sile, jak± daje wiara.
Rozmawiali trzy godziny. Na koniec rozmowy mê¿czyzna poprosi³ o ksiêdza. Wkrótce potem umar³.
Irena Zygar³owska wierzy, ¿e mia³ l¿ejsz± ¶mieræ.

Wiara
- Ludzie w chorobie czêsto wracaj± do Boga po latach, jakby w wierze szukali ostatniej deski ratunku - przyznaje ksi±dz Jakub, by³y kapelan du¿ego szpitala. - Ale to nie jest najtragiczniejszy wybór - dodaje.
Jedno z najbardziej wstrz±saj±cych wydarzeñ ksi±dz Jakub prze¿y³ parê lat temu w Wielki Pi±tek. W szpitalu zostali tylko chorzy w najciê¿szym stanie. Ksi±dz Jakub podchodzi³ do ich ³ó¿ek i podawa³ im do uca³owania krzy¿. Jedni p³akali i ze wzruszenia nie potrafili wydobyæ z siebie ani s³owa. Inni mówili, ¿e swoj± chorobê ³±cz± z mêk± Chrystusa.
Tamten mê¿czyzna nie chcia³ rozmawiaæ. Mówi³ o sobie, ¿e jest niewierz±cy. - Czu³em, jak strasznie cierpi, tak¿e w sensie duchowym. Dla niego ta choroba i umieranie by³y kompletnie czym¶ bezsensownym. Czu³em otaczaj±c± go pustkê - wspomina ksi±dz Jakub. Do dzi¶ jest mu strasznie ¿al tego cz³owieka.
Ksi±dz Jakub wierzy, ¿e Bóg wys³uchuje ka¿dej modlitwy. - Ale nie w taki sposób, jak my by¶my chcieli - zastrzega. - Modlimy siê o zdrowie, a tego zdrowia nie ma. Ale wiara pomaga zrozumieæ warto¶æ cierpienia.
Ksi±dz zdaje sobie sprawê, ¿e s³owa: warto¶æ cierpienia czy sens cierpienia, to tylko pojêcia. I ¿e ³atwo je wypowiadaæ komu¶, kto sam cierpienia nie do¶wiadcza.
Co ksi±dz Jakub mówi rodzicom, którzy trac± dziecko?
Jest wtedy bezradny. Nawet nie próbuje ich pocieszaæ, bo co ma powiedzieæ. Po ludzku cierpi razem z nimi. - Nag³a strata kogo¶ bliskiego i kochanego to tajemnica, któr± nie zawsze pojmiemy - mówi. Wierzy jednak, ¿e Pan Bóg nadaje temu sens.

Obietnica
- W chwilach zagro¿enia cz³owiek postanawia sobie, ¿e jak wyjdzie z tego ca³o, to zmieni swoje ¿ycie - zwierza siê Irena Zygar³owska. - Obiecuje sobie: bêdê lepsza dla mê¿a, dzieci, s±siadów.
A potem?
- A potem przychodzi zwyk³a, szara codzienno¶æ i zapomina siê o tym wielkim szczê¶ciu, jakiego siê dozna³o.
Dlaczego?
- Bo cz³owiek jest niewdziêczny.

Stanis³aw Zasada  -  POLSKA G³os Wielkopolski


CUDOWNE ¦WIADECTWO!!!!!!


pozdrawiam, samograj 
Je¿eli nie znasz ojca choroby, pamiêtaj, ¿e jej matk± jest z³a dieta.

http://img118.imageshack.us/img118/4660/70793357ye1.jpg http://img300.imageshack.us/img300/7097/bannerpiesportretymalyia4.jpg http://img398.imageshack.us/img398/5507/ogarpolskimg6.jpg

Offline

 

#5 2009-02-22 20:01:15

IRENA-EWA

Gospodarz forum

SkÄ…d: Baranowo k/Poznania
Zarejestrowany: 2009-02-08
Posty: 552
WWW

Re: UZDROWIENIA - czasami to cud , ale wiara zawsze daje silê...

To nie móg³ byæ przypadek, ¿e dwa tygodnie temu wystukawszy w GOGLE has³o GLEJAK odnalaz³em to forum. By³o to pierwsze w ¿yciu forum w jakie wszed³em i po pobie¿nym jego przejrzeniu postanowi³em siê zalogowaæ. Nie tyle dla siebie, ale dla ¿ony, uwa¿aj±c, ¿e nadszed³ czas by ma³¿onka rozpoczê³a dawaæ ¶wiadectwo. Zauwa¿my: gdy Chrystus uzdrawia³ chorych stara³ siê to robiæ z dala od zgie³ku. I tak by³o z ¿on±. J± "uzdrowi³" 3,5  roku temu, ju¿  pierwszej nocy, gdy le¿a³a na szpitalnym korytarzu z torebk± pod g³ow± po tym, jak dowiedzia³a siê ¿e ma guza mózgu. Od tego czasu czeka³a bez obawy ju¿ na niebo, zawierzywszy swoje ¿ycie Bo¿emu Mi³osierdziu za przyczyn± Ojca ¦wiêtego Jana Paw³a II.  I to by³o to uzdrowienie. Z rado¶ci±, bez ¿adnej obawy, z dzieciêc± nieskalan± ufno¶ci± w pe³nej ¶wiadomo¶ci czeka³a na niebo, na spotkanie z Panem.
Dalej to by³ ju¿ efekt tego uzdrowienia: szczê¶liwa operacja, na¶wietlania i trzy lata darowanego kolejny raz ¿ycia.
Powy¿szy reporta¿ pana Stanis³awa Zasady ukaza³ siê w G³osie Wielkopolskim 17 pa¼dziernika 2008 roku , trzy dni po kolejnej operacji wznowy guza mózgu zwanego glejakiem. 
Wznowa, to kolejna próba, któr± Pan postawi³ na naszej drodze do ¶wiêto¶ci. Mimo, ¿e wznowa by³a zdecydowanie mniejsza i w porê dostrze¿ona oraz zoperowana, a terapia chemi± jest na ukoñczeniu nie mamy ¿adnej pewno¶ci, ¿e i tym razem wszystko zakoñczy siê dobrze. Wszak i uzdrowieni bezpo¶rednio przez Jezusa  opisani na kartach Ewangelii kiedy¶ pomarli. Ale zanim Pan wzi±³ ich do siebie, oni rozpowiadali o tym, co im Pan uczyni³. Mówili mimo, ¿e za ka¿dym razem Chrystus zakazywa³ im o tym rozpowiadaæ.  Wydaje siê ¿e nadszed³ ju¿ czas by daæ ¶wiadectwo. Byæ mo¿e na tych ³amach. Patrz w±tek "czasami to cud, ale wiara zawsze daje si³ê" na forum "Nasze historie z glejakiem".
Min±³ tydzieñ jak zwróci³em siê na tym forum z wo³aniem o pomoc. I ta pomoc nadesz³a. Prawdziwa szczera i bezinteresowna ludzka pomoc przychodzi zawsze z najmniej spodziewanej strony. Jeszce raz za ni± dziêkujê.

Offline

 

#6 2009-02-23 01:25:01

satelita

Zarejestrowany: 2008-08-15
Posty: 391

Re: UZDROWIENIA - czasami to cud , ale wiara zawsze daje silê...

Ewa / Jerzy  - 10 / 10
z dziêkowaniem to zaraz  na odwrotnie chyba
Z Ewk± umacniacie na maxa. Jak znam ¿ycie - samograja te¿.
I innych - LUX.\\


PS. Ewa - nie próbuj metryk± machac satelitom / bo sie zdziwisz/

Offline

 

#7 2009-05-02 18:56:46

IRENA-EWA

Gospodarz forum

SkÄ…d: Baranowo k/Poznania
Zarejestrowany: 2009-02-08
Posty: 552
WWW

Re: UZDROWIENIA - czasami to cud , ale wiara zawsze daje silê...

Z osobistego dzienniczka Jerzego sprzed roku.
2 maj 2008 – pierwszy pi±tek miesi±ca.

    Jeszcze dobrze nie och³on±³em po pe³nym emocji zg³oszeniu na ostatni± chwilê  zespo³u projektowego do konkursu na krzy¿ papieski na pl. Zwyciêstwa w Warszawie (termin min±³ dwa dni temu), a ju¿ wpad³em na pomys³ by na najbli¿sze trzy dni wyjechaæ do Warszawy na wizjê lokaln±. Warunkiem udzia³u w kolejnym ju¿ og³szonym przez w³dze stolicy konkursie  na krzy¿ papieski by³ udzia³ w zespole projektowym architekta z uprawnieniami , lub plastyka z dyplomem. A ja ani jednym, ani drugim nie jestem. Wiadomo¶æ o og³szeniu konkursu us³sza³em z Radia Maryja i natychmiast poczu³em wewnêtrzny g³os, ¿e mam wzi±æ w nim udzia³.  Skoro Pan postawi³ zadanie, to i Pan zes³a³ w ostatnim dniu pomoc. Na ostatni± chwilê uda³o mi siê za³atwiæ wspó³pracê dwóch architektów i dwóch renomowanych plastyków (jedenego z tyt. Profesora). Jak siê potem okaza³o ca³a czwórka widz±c moj± determinacjê zgodzi³a siê firmowaæ tylko moj± pracê. Ale o tym dowiedzia³em siê po kilku miesi±cach bezowocnych prób wci±gniêcia ich do realizacji pracy konkursowej.

    Wstajemy przed pi±t±  by ze spokojem spakowaæ siê na trzy dni. Po po³kniêciu rannej porcji leków i zjedzeniu przez Ewê ¶niadania ruszamy w drogê  do Warszawy. Ze sob± zabieramy wypo¿yczony przez Ewê niwelator oraz spakowane do jednej torby podró¿nej ciuchy. (walizka okaza³a siê zbêdna). Uda³o mi siê namówiæ Ewê by poprzesta³a jedynie na trzech litrowych butelkach ¶wie¿ej ma¶lanki i nie bra³a nic do jedzenia.
    Samochód prowadzi Ewa, która nie chce mnie dopu¶ciæ do sterów pozostawiaj±c mnie sprawy pilota¿u. Jedziemy autostrad± z szybko¶ci± do 140 km/godzinê. Na wysoko¶ci Zgierza w D±brówce Wlk.  proszê by zjecha³a  z autostrady w stronê Kutna i £owicza, by podrzêdn± drog± nr 702 i 708 dotrzeæ do Strykowa a potem przez £owicz Sochaczew do Warszawy. Ile czasu nadrobili¶my na autostradzie tyle go stracili¶my na pozosta³ym odcinku drogi. To jest tak, jak siê ma stare archaiczne mapy (bez wkre¶lonej autostrady), próbujê siê t³umaczyæ.
    A w samej Warszawie by dotrzeæ pod hotel  Europejski przy placu Zwyciêstwa tak¿e siê pogubili¶my. I znowu nawali³ mój pilota¿. Robimy spore ko³o, bêd±c wcze¶niej po drugiej stronie Wis³y na Pradze. Zamiast z Al. Solidarno¶ci po przejechaniu Marsza³kowskiej skrêciæ od razu w prawo w Bielañsk± przejechali¶my siê tras± W-Z na Most ¦l±sko D±browski. Wracaj±c z Pragi tylko z daleka obejrzeli¶my Zamek Królewski, bo prosi³em kierowcê by zjecha³a ¶limakiem na Wybrze¿e Ko¶ciuszkowskie. Pewno gdyby¶my wcze¶niej znali  program uroczysto¶ci zwi±zanych ze ¦wiêtem Flagi, obchodzonym od kilku lat zawsze 2 maja,  pojechaliby¶my na Plac Zamkowy,  gdzie w po³udnie odbywa³y siê ogólno-pañstwowe uroczysto¶ci (o czym dowiedzieli¶my siê dopiero z prasy po powrocie do Baranowa).
    Z hotelu Europejskiego wysz³y nici. Sprywatyzowano go i od trzech lat ma tam siedzibê jaka¶ firma. W sali bankietowej na dole zastawione by³y sto³y gdzie¶ na dwie¶cie a mo¿e i wiêcej osób. Ewa zarezerwowa³a wcze¶niej nocleg w hotelu Campanille przy ul. Towarowej, ale dla mnie by³o to zbyt daleko od Placu Pi³sudskiego.
    Proponujê wobec tego hotel Victoria. Ewa ostrzega mnie, ¿e to piêæ gwiazdek.  Gdy zaparkowali¶my przed hotelem natychmiast pojawi³ siê us³u¿ny boy chc±c pomóc nie¶æ walizki. Grzecznie mu powiedzia³em, ¿e nie mamy walizek i zapyta³em czy s± wolne pokoje. Z wielkim zak³opotaniem odpowiedzia³, ¿e hotel jest zajêty, ale mo¿e siê jeszcze co¶ wolnego znajdzie (co, jak siê pó¼niej okaza³o by³o wierutnym k³amstwem). W recepcji prosimy o tani pokój z widokiem na plac Pi³sudskiego. Pani recepcjonistka oferuje nam dwuosobowy pokój o podwy¿szonym standardzie na najwy¿szym piêtrze o nr. 723 bez ¶niadania za 125 EUR. Ewa szybko liczy, toæ to 500 z³, to prawie tyle co moja miesiêczna emerytura. Jestem jednak zdecydowany raz w ¿yciu zaszaleæ z ¿on± i skorzystaæ z us³ug najdro¿szego hotelu w Warszawie. Wp³acamy 500 z³ i dostajemy dwie karty magnetyczne zamiast kluczy.
    Z torb± podró¿n± szybkobie¿n± wind± jedziemy na siódme piêtro. W hotelu nie ma ¿ywej duszy. Próbujemy otworzyæ pokój i nic. Wk³adamy raz jedn±, raz drug± kartê, na prawo, na lewo, od przodu, od ty³u i nic. Klamki nie da siê nacisn±æ. Udajê siê po pomoc do sprz±taczki, któr± znalaz³em na koñcu d³ugiego na 100 m korytarza. Wk³ada swoj± kartê i otwiera ni± pokój bez wysi³ku. Podobnie otwiera pokój nasz± kart± instruuj±c nas, ¿e kartê nale¿y w³o¿yæ, a jak zapali siê na zamku zielona dioda wyci±gn±æ i nadusiæ klamkê. Nie nale¿y karty ca³y czas trzymaæ w zamku, jak to my czynili¶my. Ca³e ¿ycie siê cz³owiek uczy - mówiê dziêkuj±c pani za instrukta¿.
    Po wej¶ciu oboje pierwsze kroki kierujemy  do okna. To jest to. Za ten widok warto by³o zap³aciæ te bez ma³a 500 z³.  Nie wa¿ne ¶nie¿no bia³e po¶ciele , puchowe poduszki i jedna podwójna ko³dra - pierzyna, wytworne wyposa¿enie przedpokoju, pokoju i ³azienki, pe³na frykasów lodówka, pod³±czenie do internetu itp. bajery.
    Zmêczona podró¿± i zaszokowana moim szaleñstwem Ewa  prosi by j± zostawiæ w spokoju – chce siê godzinkê przespaæ. I dobrze.

    Ja idê na plac na rekonesans. Trafi³em na zmianê warty honorowej. Robiê kilka zdjêæ.  Ze spokojem robiê szkic pod pomiar wysoko¶ciowy oraz seriê zdjêæ inwentaryzacyjnych nawierzchniê. Mam jeszcze trochê czasu, a wiêc idê do bazyliki ¦w. Krzy¿a. Nie sposób projektowaæ krzy¿a nie pomodliwszy siê w tej ¶wi±tyni. Robiê w niej te¿ kilka zdjêæ. Papie¿ z wyci±gniêtymi ramionami jest bardzo ³adny – jak ¿ywy. Sursum Corda – w górê serca. O tak raduje siê dzisiaj serce moje. Mia³em obawê czy Ewa odwa¿y siê na ten wyjazd, czy podo³a? Wracaj±c do hotelu ul. Mazowieck± wstêpujê pod nr.10, do dawnego hotelu garnizonowego. Noclegi o po³owê tañsze i do tego ze ¶niadaniem. W pokoju w Victorii zastajê ju¿ obudzon± rado¶nie u¶miechniêt± i ogl±daj±c± telewizor Ewê. Proponujê Jej na nastêpn± dobê zamianê hotelu na tañszy, na co bez wahania przystaje.

    Wychodzimy na hotelowy korytarz i oczom naszym ukazuje siê panorama Warszawy z widocznymi na pierwszym planie wie¿ami bazyliki ¦wiêtego Krzy¿a. Na obiad idziemy do baru Uniwersyteckiego na Krakowskim Przedmie¶ciu. Fundujê jej postny obiad za 6,70 z³ ( ¿urek z jajkiem + 2 nale¶niki z serem polane ¶mietan± i posypane cukrem). Wstêpujemy oboje do bazyliki ¦w. Krzy¿a na krótk± modlitwê i przez ul. Mazowieck± zarezerwowawszy nocleg na nastêpn± dobê wracamy do stoj±cego na ulicznym parkingu samochodu (za strze¿one miejsce parkingowe hotel ¿yczy sobie 100 z³ za dobê.

    Robimy pomiar wysoko¶ciowy placu. Nikt nie zwraca uwagi na to co robimy. Ludzi niewiele, a ci którzy przechodz± id± do Grobu Nieznanego ¯o³nierza. Po skoñczeniu Ewa proponuje spacer do Opery licz±c ¿e mo¿e wieczorem za³apiemy siê na jaki¶ spektakl. Niestety do poniedzia³ku 5 maja Teatr Narodowy oraz „przybudówki” maj± wolne. Zmêczona spacerem po wypiciu koktajlu „U Foga” na ul. Fredry zahaczaj±c o Ogród Saski i Grób Nieznanego ¯o³nierza wracamy do hotelu. Ewa jest zmêczona, coraz gorzej jej siê chodzi. Chce sobie obejrzeæ jaki¶ serial.

    Ja idê w tym czasie na majowe a potem zostajê na Mszy ¶w. Po g³owie chodzi mi zakoñczenie zamy¶leñ wielkopostnych bpa Józea Zawitkowskiego z niedzieli Palmowej z dnia 16 marca (jeszcze raz przeczytaj je uwa¿nie czytelniku). Mimo ¿e jestem w stanie ³aski u¶wiêcaj±cej idê do spowiedzi. Wszak to dzisiaj pierwszy pi±tek miesi±ca i do tego drugi dzieñ miesi±ca a na dodatek ¦w. Krzy¿ i ja który zabra³em siê za rzecz która po ludzku bior±c mnie przerasta. Ale je¶li mam byæ narzêdziem Pana, to bêdê. Skoro po czasie widzê, ¿e to co robiê nawet robi±c po omacku prowadzi w dobr± ¶wiêt± stronê, ¿e to co robiê ubogaca mnie wewnêtrznie, ¿e mimo moich u³omno¶ci jestem inny – lepszy ni¿ rok temu, to nie ma innej drogi dla mnie jak ta któr± mi podpowiada Anio³ Stró¿ b±d¼ te¿ Duch ¦wiêty. Nie widzê Go, nie do¶wiadczam Go ludzkimi zmys³ami ale wystarczy, ¿e wierzê. Ta wiara  jest dla mnie najistotniejsza. Szczê¶liwy z tego, ¿e mogê z czystym sercem zabraæ siê do tej ¶wiêtej pracy  wracam do hotelu.

    Ewa ze spokojem patrzy sobie w szklany ekran. Ja po odzipniêciu wskakujê do du¿ych rozmiarów wanny pe³nej ciep³ej wody.
    Ca³kowicie zrelaksowany ubieram siê po raz kolejny ciep³o i idê na spacer, a konkretnie do grobu Nieznanego ¯o³nierza robi±c wspólnie z Ew± j zdjêcia placu z góry o zachodzie s³oñca. Niby to czyste hotelowe szyby, ale okazuj± siê na tyle brudne, ¿e nie da siê przez nie zrobiæ porz±dnego zdjêcia. Nale¿y aparat wysun±æ przez uchylone okno i dopiero wtedy zrobiæ zdjêcie. Ewa trzyma aparat a ja prawie le¿±c na pod³odze kierujê we w³a¶ciw± stronê obiektyw i naduszam migawkê.

     Klêkam na posadce po¶rodku kolumnady i przez pó³ godziny modlê siê g³o¶no. Gdy skoñczy³em i zrobi³em zdjêcie warcie honorowej,  ¿o³nierze krokiem defiladowym robi± krótki spacer  przy kolumnadzie. To dla rozprostowania ko¶ci. Stanie w bezruchu jest bowiem bardzo mêcz±ce. Robê seriê nocnych zdjêæ zabudowy placu i jego otoczenia. Mo¿e przydadz± siê do wizualizacji.  Jak siê potem okaza³o, by³y to krótkie 5 – 9 sekundowe filmiki.  Dzieñ koñczê dziêkuj±c Janowi Paw³owi II klêknowszy na krótkiej modlitwie przed p³yt± po¶wiêcon± jego pamiêci.  Slowa pie¶ni  „Wszystkie nasze dzienne sprawy” zag³uszane s± przeje¿d¿aj±cymi przede mn± taksówkami dowo¿±cymi go¶ci do nocnych lokali.  O 22:00 rozpoczyna siê ¿ycie nocne naszej stolicy.  A ja przytuliwszy siê do Ewy po nakremowaniu i rozmasowaniu jej obola³ych nóg zasypiam od razu snem kamiennym.

c.d z dzienniczka Jerzego w dniu jutrzejszym

Offline

 

#8 2009-05-04 13:49:08

IRENA-EWA

Gospodarz forum

SkÄ…d: Baranowo k/Poznania
Zarejestrowany: 2009-02-08
Posty: 552
WWW

Re: UZDROWIENIA - czasami to cud , ale wiara zawsze daje silê...

c.d dzienniczka Jerzego.
Spójrz powy¿ej na zdjêcie w po¶cie #3. Na stole miêdzy Ew± a Jerzym stoi bia³o czerwony krzy¿. To model krzy¿a który pred rokiem projektowa³em w ramach konkursu  dla Warszawy na plac Marsza³ka Józefa Pi³sudskiego.
3 maj 2008 ¦wiêto Królowej Polski i ¦wiêto Konstytucji 3 maja.
    Budzê siê o 5:30 i wychodzê na plac Pi³sudskiego. Pierwszy cz³owiek jakiego spotykam na skraju placu to pijak. A to Polska wa¶nie, zagadujê do ochroniarza, który razem ze mn± przypatrywa³ siê temu rodakowi. Czy w takim stanie Polacy trafi± do Boga? my¶lê sobie, rozmawiaj±c „o piciu” z ochroniarzem. Skar¿y siê, ¿e m³odzi ludzie przewrócili w nocy postument z wysiêgnikiem do ruchomej kamery, z której dzisiaj maj± byæ pokazywane w TV uroczysto¶ci rocznicowe. Gdy zwróci³ im uwagê,  wandale grozili mu pobiciem.

    Klêkam na granitowych p³ytach, tak jak wczoraj wieczorem miêdzy kolumnami, do rannej modlitwy. Robiê d³u¿szy wstêp informuj±c stoj±cych na warcie honorowej ¿o³nierzy dlaczego tu siê g³o¶no dzisiaj modlê i proszê ich, by po³±czyli siê duchowo ze mn± w modlitwie. Po pierwszej dziesi±tce koronki nastêpuje zmiana warty. Nie przeszkadza mi to w kontynuowaniu modlitwy. Po chwili stoj±cy z lewej strony ¿o³nierz (starszy) zwraca mi uwagê, ¿e mam opu¶ciæ to miejsce. W pierwszej chwili s³yszê tylko g³os „proszê pana” - modlê siê dalej, po chwili ju¿ trochê g³o¶niej „proszê pana” , nie przerywaj±c g³o¶nej modlitwy rozgl±dam siê do ty³u (poza dwójk± ¿o³nierzy nie ma nikogo) i wtedy s³yszê od jednego z nich  „proszê siê wycofaæ”  pan nie mo¿e tu byæ. Nie dyskutujê z nim. Nie wstaj±c z klêczek cofam siê nieco do ty³u. „Proszê siê jeszcze wycofaæ” s³yszê jego g³os.  Klêcz±c cofam siê dalej. Po chwili s³yszê „ wystarczy”. Spogl±dam na ziemiê, klêczê za czarn± marmurow± lini± okalaj±c±  kolumnadê.  Klêkam te¿ przed p³yt± po¶wiêcon± Janowi Paw³owi II i po krótkiej modlitwie swoimi s³owami, ¶piewam pe³nym g³osem zwrócony twarz± ku wschodowi „Kiedy ranne wstaj± zorze”. 

    I ju¿ wiem, ¿e strona frontowa pomnika musi byæ zwrócona na wschód. Dlaczego? By klêcz±c (stoj±c) przed krzy¿em nie wypinaæ ty³ka na Grób Nieznanego ¯o³nierza.  Modl±c siê „za dzisiaj”, „za jutro” nie mo¿na mieæ historii z ty³u. Historia musi byæ w tle. Nie mo¿na o niej  zapominaæ. Jak do tej idei przekonaæ warszawiaków, którzy od lat stawali przed o³tarzem,  przed krzy¿em zwróceni ty³em do Grobu Nieznanego ¯o³nierza? Je¶li to ma byæ ikona Polski i polsko¶ci to na ka¿dej widokówce, na ka¿dym zdjêciu ze stolicy Polski, z placu Zwyciêstwa widoczny bêdzie na pierwszym planie ¦wietlisty Krzy¿ na tle odbudowanego Zamku Saskiego i pozosta³ej z po¿ogi wojennej reszty kolumnady. To bêdzie znak w jakim kierunku zmierza Polska. Czy Warszawa zaakceptuje takie rozwi±zanie – zobaczymy?
    Tak sobie my¶l±c wracam do hotelu. Ewa ju¿ nie ¶pi, mam spokój by pisaæ kronikê. O 8:30 wychodzimy na Mszê ¶w w intencji Ojczyzny do bazyliki ¦w. Krzy¿a. Zajmujemy miejsce w ³awce z prawej strony, maksymalnie jak siê da³o z przodu. Po chwili wchodz± poczty sztandarowe wszystkich rodzajów broni, policji, harcerzy, oraz kombatantów. Tu w Warszawie jest ich bardzo du¿o. Mszê ¶w odprawi³ i homiliê wyg³osi³ bp polowy Wojska Polskiego Tadeusz P³oski. W stallach siedzi Marsza³ek Sejmu, Prezydent Warszawy, Minister Obrony Narodowej, Wicemarsza³ek Senatu, i jeszcze kilku ministrów, reszty w³adz nie znam ale stalle s± pe³ne. W ³awkach obok nas siedz±  Powstañcy Warszawscy. Wyró¿niaj± ich od reszty wiernych bia³o czerwone opaski AK na rêkach. Tre¶æ homilii poda pewno prasa.

    ¦niadanie jemy w barze Uniwersyteckim: omlety ze szpinakiem, pieczarkami i d¿emem jab³kowym zapijamy kaka³em. Po wczorajszym po¶cie zamawiam sobie jeszcze dwie bu³ki z serem topionym.(patrz paragony)
    Najedzeni po spacerze przystrojonymi ¶wi±tecznie ulicami stolicy wracamy do hotelu. Na placu zbieraj± siê ju¿ pierwsi ludzie. By dostaæ miejsce przy rozstawionych barierkach jest ju¿ za pó¼no. Ruch ko³owy ju¿ wstrzymano.  Po chwili na plac Pi³sudskiego od strony pl. Zamkowego ul. Moliera i dalej ul. Królewsk±  wkraczaj± w kolumnach marszowych kompanie reprezentacyjne Wojska Polskiego. Na czele orkistra reprezentacyjna Wojska Polskiego, dalej id± wojska l±dowe, lotnicy i marynarze czerwone niebieskie czarne i zielone berety, harcerze, milicjanci, stra¿acy wojacy w strojach ksiêstwa warszawskiego oraz jednostki na koniach. Rozpoczynaj± siê uroczysto¶ci. Przemówienie okoliczno¶ciowe ¶ledzimy na ¿ywo przez uchylone okno hotelowe oraz w telewizorze w którym widaæ zbli¿enia twarzy prezydenta, skwaszon± minê premiera, biskupa warszawskiego Kazimierza Nycza i innych oficjeli. Oko³o 12:00 zjawia siê zaproszona kuzynka  mieskaj±ca na sta³e w Warszawie. Wspólnie ogl±damy z siódmego piêtra uroczysto¶ci rocznicowe maj±c wspania³y widok na plac. Po skoñczeniu spakowani opuszczamy oko³o 2:00 piêciogwiazdkowy hotel i przeprowadzamy siê na Mazowieck± do trzygwiazdkowego.
    Obiad jemy u rodziny przy okazji robi±c zdjêcia oryginalnego krzy¿a  sprzed 30 laty stoj±cego przy ko¶ciele pod wezwaniem ¶w.  Maksymiliana Kolbe. Z podwarszawskich Pyr  od  Warszawy wracamy oko³o 22:00.  Po drodze wysadzamy kuzynostwo na Kole i wracamy do hotelu. Droga prosta Górczewsk± w stronê ¦ródmie¶cia dalej ul. Leszno do al. Solidarno¶ci i za Marsza³kowsk± pierwsz± w prawo w stronê placu Pi³sudskiego.
    Jedziemy. Na ulicach ruch minimalny przeje¿d¿amy Okopow± i nagle nakaz jazdy w lewo skrêcamy w krótk± uliczkê i dalej znak nakaz jazdy albo w prawo albo w lewo. Gdzie mam skrêciæ pyta Ewa? Odpowiadam, ¿e w prawo i proszê by siê zatrzyma³a, bym ze spokojem móg³ poszukaæ na mapie gdzie jeste¶my bo siê pogubi³em. Samochód staje na chodniku Ewa mówi spójrz w prawo. Spogl±dam na dom, a na nim p³askorze¼ba ¶w. siostry Faustyny. Wyskakujê z aparatem by  zrobiæ zdjêcie, Ewa te¿ wychodzi szukaæ krzaczków. „Nie wiem gdzie, ale gdzie¶ muszê znale¼æ stosowne miejsce”. To szukaj – odpowiadam i pstrykam kolejne zdjêcie. Rozgl±dam siê i widzê siostrê w habicie w towarzystwie dwóch m³odych osób. Siostro potrzebujê pomocy zwracam siê do niej. A co siê sta³o pyta siostra? Zagubi³em siê i na gwa³t poszukujê ubikacji dla ¿ony. A gdzie¿ ta ¿ona – pyta siostra, To ta kobieta oddalaj±ca siê od nas 60, a mo¿e i 80 m przed nami. Spróbujê co¶ zaradziæ mówi siostra. Wo³am Ewê, a sam szukam zdjêæ naszego pomnika z Chrystusem Mi³osiernym. Niestety te co wzi±³em do rozdawania, rozda³em kuzynostwu. Co zrobiæ. Jest jeszcze kwietniowy album ze zdjêciami. Gor±czkowo przeszukujê go i dajê siostrze zdjêcie naszego pomnika ze stoj±cym na nim bia³ym krzy¿em papieskim zrobione w niedzielê palmow±. Nim Ewa podesz³a do siostry zd±¿y³em wrêczyæ uczynnej siostrze zdjêcie prosz±c o modlitwê w intencji ¦wietlistego Krzy¿a, który zamierzam zaprojektowaæ dla Warszawy. 

Po chwili siostra znika z Ew± za drzwiami domu przed którym stanêli¶my. Patrzê na nr domu. Nad drzwiami tabliczka ¯ytnia 3/9, a obok drzwi po prawej stronie druga nieco wiêksza skromna tabliczka Zgromadzenie Sióstr Matki Bo¿ej Mi³osierdzia. Toæ to tu, przed 84 laty  po raz pierwszy Helena Kowalska zapuka³a do klasztornych drzwi z zamiarem wst±pienia do klasztoru. I co? Prze³o¿ona obiecuje jej przyjêcie do klasztoru, ale przedtem poleca Helenie podj±æ pracê. 1 sierpnia 1925 roku po rocznej pracy  Helena ponownie zg³asza siê do klasztoru przy ul. ¯ytniej i rozpoczyna postulat. 
    Robiê pami±tkowe zdjêcie drzwi wej¶ciowych (pewno to s± ju¿ inne drzwi) za którymi zniknê³a Ewa. Bêd±c dzieckiem my¶la³a wst±piæ do zakonu, ale widocznie powo³anie ma³¿eñskie by³o jej przeznaczone. Mimo ciszy nocnej, jest ju¿ 22:30 siostra zaprasza Ewê do wewnêtrznej kaplicy. Jest cudnie udekorowana kwiatami.
    Po wyj¶ciu oboje stwierdzamy, ¿e to nie móg³ byæ przypadek, ¿e¶my siê pogubili w stolicy tylko po to by trafiæ w to miejsce, którego nie mieli¶my zupe³nie w planie. Kto nas tu doprowadzi³? Nie umiem powiedzieæ ¶w. siostra Faustyna,  Jan Pawe³ II, Mi³osierdzie Bo¿e , Maryja Królowa Polski (dzisiaj jej ¶wiêto), Duch ¦wiêty, cze te¿ nasz Anio³ Stró¿ da³ znaæ o sobie. Oboje jeste¶my wewnêtrznie poruszeni tym zdarzeniem. Bez k³opotów jedziemy do hotelu na Mazowieck±. Ewa zostaje, w hotelu.

    A ja idê na plac Pi³sudskiego by pomodliæ siê przed papiesk± p³yt±. Dziêkujê Bogu za dzisiejszy wspania³y dzieñ, za Mszê ¶w. rocznicow±, za mo¿liwo¶æ obejrzenia uroczysto¶ci na placu z siódmego piêtra, za nieplanowan± mo¿liwo¶æ odwiedzenia kuzynów oraz za szokuj±c± wizytê u sióstr na ¯ytniej.
    Wstaj±c z klêczek nie mam ju¿ ¿adnych w±tpliwo¶ci ¿e ¦wietlisty Krzy¿ musi staæ odwrotnie ni¿ sta³ krzy¿ przed trzydziestu laty, a sam krzy¿ musi wprost wyrastaæ z nawierzchni placu ,bez ¿adnego coko³u. ¯eby nie by³o w±tpliwo¶ci gdzie jest front krzy¿a nale¿y przed nim ustawiæ  metalow±  porêcz oraz stopieñ na którym mo¿na bêdzie przyklêkn±æ. W ka¿d± z dwóch porêczy mo¿na wkomponowaæ tablice Moj¿eszowe z dziesiêæciorgiem przykazañ (tylko cyfry rzymskie). Niech przypominaj± modl±cym siê o Boskich przykazaniach. By siê pojednaæ z Bogiem w sakramencie pokuty np. u ¦wiêtego Krzy¿a nale¿y najpierw pojednaæ siê z lud¼mi, by to uczyniæ trzeba zrobiæ rachunek sumienia z dziesiêciorga przykazañ. Z takimi my¶lami wracam do hotelu mijaj±c na Mazowieckiej rozbawione towarzystwo przed dwoma klubami nocnymi.
Tu skupia siê ¿ycie nocne stolicy. Dwa rzêdy taksówek dowo¿±cych go¶ci. Ha³as i szum taki, ¿e nie mo¿emy spaæ przy otwartych oknach, a w pokojach hotelowych (mamy dwa do dyspozycji) jest po prostu duszno – jeszcze pal±. Zmêczenie jest silniejsze od ha³asu i w koñcu usypiamy oboje.

Ostatnio edytowany przez IRENA-EWA (2009-05-04 13:54:30)

Offline

 

#9 2009-05-05 17:55:39

IRENA-EWA

Gospodarz forum

SkÄ…d: Baranowo k/Poznania
Zarejestrowany: 2009-02-08
Posty: 552
WWW

Re: UZDROWIENIA - czasami to cud , ale wiara zawsze daje silê...

4 maj – niedziela – ostatni dzieñ delegacji do Warszawy – zapiski Jerzego
        Budzê siê o 5:00 – ¶wita. Za oknem cisza. Spogl±dam z góry na jezdniê ul. Mazowieckiej (pokój mamy na trzecim piêtrze od strony ulicy) ca³a ulica pusta. Na miejscach parkingowych jak okiem siêgn±æ od ¦wiêtokrzyskiej do Kredytowej stoj± tylko trzy samochody, a wczorajszego wieczoru sta³y w dwóch rzêdach jeden za drugim. Rozjecha³o siê nocne towarzystwo spod dwóch nocnych klubów. Zaspany portier wypuszcza mnie na ulicê. Sprawdzam czy stoi nasz samochód  na wewnêtrznym parkingu przy ul. Dowcip. Co za nazwa ? - my¶lê sobie, ale oddaje to co widzê. Jeszcze wczoraj wieczorem nawet tu by³o trudno znale¼æ skrawek terenu, na którym da³oby siê zaparkowaæ. Z oko³o 20 -30 samochodów pozosta³y  tylko trzy – to pewno tak jak my go¶cie hotelowi. Reszta siê nad ranem rozjecha³a.
    Idê w stronê placu Pi³sudskiego. Od Kredytowej s³yszê ju¿ muzykê techno. Dochodzê do pl. Ma³achowskiego . Po lewej mam Zachêtê (muzeum), a na ³awce pod drzewem na placu ¶pi±cego bezdomnego. Obok niego stoi zdezelowany wózek dzieciêcy, na nim jakie¶ ³achmany.  Sam delikwent przykryty derk± na g³owê, nie daje znaku ¿ycia. Jest wilgotno, a jezdnia jeszcze mokra po deszczu, który musia³ padaæ nad ranem. Nie przeszkadza mu muzyka techno któr± s³ychaæ coraz bardziej. Mijam dwóch stra¿ników s³u¿by miejskiej. Wygl±daj± na takich, którzy pilnuj± bezdomnego, by mu nikt nie przeszkadza³ we ¶nie. A jest chyba przed kim pilnowaæ. Gdy wychodzê na plac Pi³sudskiego spotykam grupki m³odych ludzi  wychodz±cych ze szklanego budynku z przeciwleg³ej strony placu sk±d rozlega siê g³o¶na muzyka. Wychodzê na ¶rodek placu, klêkam  w miejscu gdzie  zamierzam zlokalizowaæ klêczniki przy krzy¿u i zwrócony w stronê Grobu Nieznanego ¯o³nierza odmawiam ranne pacierze. Nie przeszkadza mi ruch uliczny. Mimo ¿e jest wczesny ranek , niedziela godz. 5:30 i co rusz to przeje¿d¿a taksówka, a co kilka minut miejski autobus.  Modl±c siê w pewnej chwili dostrzegam migaj±cy p³omieñ znicza pal±cego siê przed Grobem Nieznanego ¯o³nierza. Ten wiecznie p³on±cy ¿ywy p³omieñ na 100 % utwierdzi³ mnie, ¿e modl±cy siê przed papieskim krzy¿em musz± mieæ ten p³omieñ przed oczyma, a nie odwracaæ siê do niego ty³em. Jad±ce za moimi plecami pojazdy nie przeszkadzaj± mi w modlitewnym skupieniu, rozprasza mnie zdecydowanie za g³o¶na muzyka techno. To szatañskie ³ubudu, ³ubudu s±cz±ce siê ze szklanego domu  staje siê nie do wytrzymania. W pewnej chwili przez plac przechodzi grupa m³odych rozbawionych ma³olatów. Wyszli z dyskoteki i przechodz± w poprzek placu na którego ¶rodku klêczê. Gdy mnie mijaj± ich ¶miechy milkn±, a rozbawione g³osy staj± siê na moment cichsze. Z szatañsk± muzyk± trzeba walczyæ g³o¶n± modlitw± my¶lê sobie. Dojrzewa we mnie my¶l aby Jan Pawe³ II ustawiony  w szklanej podstawie krzy¿a prowadzi³ g³o¶n± modlitwê 5 razy dziennie:  rano poranne pacierze o 6:00, w po³udnie Anio³ Pañski o 12:00,  Koronkê do Bo¿ego Mi³osierdzia o 15:00, wieczorn± modlitwê o 18:00 i Apel Jasnogórski o 21:00.
    Na 6o rano jestem na Mszy ¶w. w ko¶ciele ¦w. Krzy¿a.  Spokoju nie daje mi bia³a postaæ Jana Paw³a II stoj±ca w bêd±cym w budowie O³tarzu Ojczyzny. To pierwowzór i natchnienie do mojego obrazu JPII jaki umieszczê we wnêtrzu ¶wietlistego krzy¿a. Tylko ten mój bêdzie jak duch przezroczysty, tak by przez niego by³o widaæ p³on±cy znicz przy Grobie Nieznanego ¯o³nierza – my¶lê sobie wychodz±c z ko¶cio³a.
    Po Mszy ¶w. jeszcze raz wracam na pl. Pi³sudskiego pod nocny klub CiNNAMON. Resztki podchmielonych go¶ci rozje¿d¿aj± siê taksówkami do domów. Przed wej¶ciem mody ch³opak usi³uje namówiæ wychodz±ce z lokalu parki na kupno tulipanów których kilka bukietów trzyma w d³oniach. Wdajê siê w rozmowê z jednym z trzech ochroniarzy. Jest to m³oda kobieta. Pracuje od 22:00 do 7:00 rano z pi±tku na sobotê i z soboty na niedzielê.  Jej zadaniem jest niedopuszczenie do tego, aby kto¶ zewn±trz, kto nie przejdzie przez bramkê, nie dosta³ siê do wnêtrza klubu od strony ogrodu – atrium (wnêtrza budynku). Mówi, ¿e nie tyle ochrona, ile nocka spêdzona w takim ha³asie, jest dla niej bardzo mêcz±ca. Wewn±trz kelnerzy sprz±taj± salê liczê krzes³a zestawione w sterty po 10-15 w jednej. Wygl±da na to ¿e na sali bawi siê oko³o 200 osób. O 7:30 jestem ju¿ w hotelu z gotow± wizj± postaci JPII ,  by na gor±co spisaæ tê relacjê.
    Po sutym hotelowym ¶niadaniu „szwedzki bufet” jedziemy na 10:00 na ul. ¯ytni± do ko¶cio³a ¶w. siostry Faustyny. Jeszcze raz, tym razem ju¿ za dnia jedziemy t± sam± drog± co wczorajszego wieczoru. Po dojechaniu ul. Leszno do ul. Okopowej nale¿a³o skrêciæ w prawo do al. Solidarno¶ci. Po przejechaniu obu nitek ul. Okopowej na wprost nie da³o siê inaczej jechaæ jak tylko w lewo na ¯ytni±. Wchodzimy do niewielkiego ko¶cio³a w budowie. Msza ¶w. ju¿ trwa. Wewn±trz du¿o osób niepe³nosprawnych. Podwórze z którego siê wchodzi³o do ko¶cio³a zajête przez dostawcze pojazdy Caritasu. W budynkach siedziba Caritasu Archidiecezji Warszawskiej.   
    Na Mszê ¶w. jedziemy na ul. Hozjusza do ko¶cio³a ¶w. Stanis³awa na ¯olibo¿ do b³. ks. Jerzego Popie³uszki. Miasto puste tak, ¿e uda³o siê zd±¿yæ jeszcze na 10:00. Po Mszy ¶w. zwiedzamy najpierw ekspozycjê w górnym ko¶ciele, by przed nastêpn± Msz± ¶w. o 11:30 zej¶æ do muzeum po¶wiêconego  b³ogos³awionemu  kap³anowi do podziemi ko¶cio³a. Ekspozycja robi na nas du¿e wra¿enie. Ewa wpisuje siê do wy³o¿onej ksiêgi pami±tkowej. W przerwie robiê kilka zdjêæ dzwonnicy (to podk³adki do projektowanego zawieszenia dzwonu wewn±trz mojego krzy¿a),  a na zakoñczenie oboje modlimy siê przy grobie  b³. ks. Jerzego uformowanego w kszta³cie krzy¿a.
    Ostatnim planowanym etapem to Muzeum Powstania Warszawskiego. Zwiedzamy multimedialn± wystawê na wszystkich trzech poziomach. Nie wchodzimy tylko do kana³ów w podziemiu, gdzie trzeba wej¶æ z przewodnikiem. Ekspozycja sprawia na nas wielkie wra¿enie. Z wie¿y widokowej Ewa robi zdjêcia panoramy Warszawy. Niestety nogi odmawiaj± pos³uszeñstwa. W kawiarni na terenie muzeum herbata kosztuje 5 z³, a nam potrzeba solidnego obiadu. Po zwiedzeniu ekspozycji (wszystkiego nie da siê zapamiêtaæ), kupujemy dla wnuków pami±tki i wyruszamy w kierunku domu. Sporz±dzony przed wyjazdem spis spraw, które nale¿a³o za³atwiæ zosta³ w zasadzie wykonany w 100%. Nie uda³o siê tylko obejrzeæ ekspozycji kapliczek i krzy¿y przydro¿nych w Muzeum Etnograficznym na Kredytowej. Od 1do 5 maja muzeum by³o zamkniête.
    W drodze powrotnej samochód prowadzi Ewa. Zmêczona zwiedzaniem, ale szczê¶liwa i zadowolona, ¿e mog³a mi towarzyszyæ przez te trzy ostatnie dni, siada za kó³kiem z zamiarem dotarcia do domu jeszcze za dnia. Z Warszawy  jedziemy dwupasmówk± w kierunku na Kraków, Katowice a potem w kierunku na  £ód¼, by w Strykowie wjechaæ na autostradê do Poznania. Gdy zapada³ zmrok koñcówkê na autostradzie Ewa pozwoli³a mi jechaæ, ale ju¿ w Poznaniu chwyci³a powtórnie ster w swoje rêce, twierdz±c, ¿e siê denerwuje moj± miejsk± jazd±.
    Wieczorem klêkam przed naszym pomnikiem i dziêkujê Bogu za owoce tego wyjazdu. Ciesz±c siê rado¶ci± Ewy zasypiam zadowolony z wyjazdu snem kamiennym.
    Ps: je¶li kto¶ przeczyta³ do koñca te trzy dni z mojego pamiêtnika, proszê o sygna³. Chcê po prostu wiedzieæ czy warto takie rzeczy pisaæ na tym forum. Dziêkujê.
Jerzy

Offline

 

#10 2009-05-10 20:31:15

IRENA-EWA

Gospodarz forum

SkÄ…d: Baranowo k/Poznania
Zarejestrowany: 2009-02-08
Posty: 552
WWW

Re: UZDROWIENIA - czasami to cud , ale wiara zawsze daje silê...

U Ewy coraz to gorzej z pamiêci± - muszê siê trochê na ni± poskar¿yæ. Dopingujê j± by co¶ wiêcej o sobie napisa³a, ale od piêciu dni nie mo¿e si±¶æ by opisaæ kolejny etap swojego ¿ycia. Synowie twierdz±, ¿e jak czego¶ nie ma w internecie to tego nie ma. To oczywi¶cie taki slogan, ale co¶ w tym jest prawdy. Moje pokolenie, jak dorwie siê do tego wynalazku techniki, zafascynowane jest kopalni± wiedzy jak± mo¿na szybko i sprawnie uzyskaæ na ka¿dy niemal temat. Gorzej jest z rejestracj± odczuæ ludzkich, bo te s± bardzo intymne i nie ka¿dy siê chce nimi publicznie dzieliæ.

     Przez ostatnie kilka dni chodzi mi po g³owie Dorotea i historia walki o ¿ycie jej ojca, jego zej¶cia, pogrzebu i  pierwszego m-ca ¿a³oby. Historia ta  rozegra³a siê przed moim (naszym) zaistnieniem na forum. Ale czy¿by to co¶ zmieni³o? Czytaj±c, tak na ch³odno, te zapiski nasunê³o mi siê pytanie: Co te¿ czu³, jak prze¿ywa³ ostatnie dni, ostatnie chwile jej ojciec? Wiem, ¿e nikt na to pytanie nie potrafi mi odpowiedzieæ.

    Nie ³atwo jest te¿ pomóc samej Dorocie. Odezwa³a siê przed piêcioma dniami (po trzech miesi±cach) niebytu na forum i nic. Nie wiadomo czy jeszcze kiedykolwiek co¶ napisze. Czy zada  choæ jedno pytanie zwi±zane ze ¶mierci±? A mia³ ich miliony, jak sama to napisa³a w po¶cie # 292 z 18 stycznia 2009.

    Pewno by³o jej bardzo trudno przez ostatni czas i nadal czas nie leczy jej ran, jak sama to pisze. Podobnie trudno jest pewno Ani – to oczywiste. I Wawikowi, który tak dzielnie pomaga³ Dorocie. Zagl±da co który¶ dzieñ, tak jak moja Ewa na forum i nic nie mo¿e z siebie wydobyæ. Jak im wszystkim pomóc? Jak pomóc moim dwóm przyjacio³om walcz±cym (co to za walka – walczyæ mo¿e o co¶ cz³owiek zdrowy, ale ¶miertelnie chory?) z rakiem ko¶ci Genkiem i Jerzym. Czy wystarczy tylko mówiæ w gronie znajomych o ich przypadku chorobowym i beznadziejnym stanie nie daj±cym ¿adnych nadziei na prze¿ycie? A co z babci± Gertrud± ?  Lekarze próbuj± j± dializowaæ, ale ¿y³y pêkaj± chirurdzy nie maj± siê w co wk³uæ?

    O babciê jestem spokojny.  Zaopatrzona w Sakrament Chorych ¶wiadomie przyjêty, wyspowiadana, przyjmuj±ca co najmniej co tydzieñ Naj¶wiêtszy Sakrament, modl±ca siê ka¿dego dnia za ca³± rodzinê umrze pewnie z niebiañskim u¶miechem na twarzy podobnym do tego jaki mia³a, gdy by³a ju¿ o krok od przej¶cia na tamt± stronê, w czasie  gdy wieczorem 18 listopada ubieg³ego roku razem z Ew± odmawiali¶my nad ni± po¿egnalny ró¿aniec. Straci³a wtedy ca³kowicie ¶wiadomo¶æ na kilka dni. Gdy Pan da³ jej siê obudziæ z letargu i na pocz±tku grudnia pamiêci± siêgnê³a wstecz pamiêta³a tyko przedpo³udnie 16 listopada. Tego dnia przypada³y jej  imieniny. By³a niedziela, odwiedzi³ j± jej chrze¶niak ksi±dz Piotr, który odprawi³ w jej pokoju imieninow± Mszê ¶w. dla najbli¿szej rodziny i udzieli³ wszystkim Komunii ¶w. Och, jak¿e by³a szczê¶liwa tego przedpo³udnia. Po mszy ¶wiêtej powiedzia³a, cytujê: „Taka jestem szczê¶liwa, jakbym chcia³a teraz umrzeæ”  Wst±pi³y w ni± nowe si³y. Ten dzieñ (papieski dzieñ) to by³ najlepszy dzieñ dla mnie bym móg³ dokonaæ gipsowego odlewu jej rêki. Nie by³a to zwyk³a rêka. Jej rêka trzyma³a drewniany krzy¿ i tak zosta³a, z tym krzy¿em odlana w gipsie. Ta rêka zostanie razem z innymi 83 rêkoma ostatecznie odlana w metalu i w przysz³o¶ci stanie na szklanej podstawie . Nad tym lasem ludzkich r±k  unosiæ siê bêdzie „uduchowiona” postaæ ¦wiêtego Jana Paw³a II . Ca³o¶æ pod¶wietlona od do³u stanowiæ bêdzie doln± czê¶æ krzy¿a którego model stoi na zdjêciu w po¶cie # nr 3 na stole miêdzy Ew± a moj± osob±. Ten sam model krzy¿a krzy¿a sta³ na stole na którym odprawiana by³a Naj¶wiêtsza Ofiara.  Nie spe³ni³o siê marzenie babci z 16 listopada ubieg³ego roku . Pan nie zabra³ jej do Siebie. Czujecie to.  Ona jeszcze widocznie musi cierpieæ i ka¿dego dnia modliæ siê za swoje przybrane dzieci, wnuki i prawnuki. A ma co wypraszaæ u Pana.
Jerzy.

Offline

 

#11 2010-02-08 11:21:46

IRENA-EWA

Gospodarz forum

SkÄ…d: Baranowo k/Poznania
Zarejestrowany: 2009-02-08
Posty: 552
WWW

Re: UZDROWIENIA - czasami to cud , ale wiara zawsze daje silê...

IRENA-EWA napisał:

MI£OSIERDZIU  BO¯EMU


Kochanemu Ojcu ¦wiêtemu Janowi Paw³owi II dziêkujê za darowane mi kolejny raz ¿ycie
Irena Ewa ....

Takimi s³owami przed rokiem rozpoczêli¶my w tym w±tku pisanie na forum.
A dzisiaj?
Dzisiaj, tak samo jak przed rokiem zakoñczê:

IRENA-EWA napisał:

moj± - nasz± ma³¿eñsk± modlitw±.
Panie Mój, Bo¿e nasz si³ê masz, si³ê dasz. Tylko Ty, tylko Ty.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.057 seconds, 11 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
fotowoltaika Najlepsze szamba Krajenka Oprócz tego iż są hermetyczne są także potężne Oferta ta znajduje się tutaj Nasza Korzyści z szamb betonowych Są one wyjątkowo https://szamboczerwionka.pl/ hotele w Ciechocinku Kredens z drewna 16 Best Hotels in New Delhi. Hotels from $7/night fotograf kobieca wrocław