najnowsze wiesci sa takie, ze niestety operacja bedzie dopiero w przyszly wtorek, takie maja przepelnienie. tylko pytanie to po co trzymaja po tydzien kazdego przed operacja..... moze tata jakos to wytrzyma. co drugi dzien ktos z nas go odwiedza wiec mam nadzieje ze da rade
Offline
Gdynianka
Agnieszko, trzymajcie się...
Musicie dać radę, nie ma innej opcji...
Przytulam Cię...
Offline
operacja jutro rano, ok 9.00. trzymajcie kciuki.......
Offline
Gdynianka
niecha27 napisał:
operacja jutro rano, ok 9.00. trzymajcie kciuki.......
Agnieszko, trzymam również kciuki...
Offline
tata juz po operacji, niby rusza palcami rak i nog i poznaje rodzine, ale z mowa niewiele lepiej niz bylo przed operacja. myslicie ze to sie cofnie? nadal lezy na sali pooperacyjnej. wiecej informacji jak sie goi rana bede miala jutro, jak ja sama zobacze....
dzieki wszystkim za wsparcie, aga
Offline
Gdynianka
Agnieszko, bądź dobrej myśli...
Nadal trzymam kciuki...
Pozdrawiam.
Offline
Aga, wiele się po operacji cofa.... przecież tam się toczą dynamiczne procesy..... trzeba czasu, żeby się to wszystko uleżało. Nadal Was wspieram i trzymam
Offline
Aga walka i wiara ze sie uda innego wyjscia brak.
Obserwuj Tate po odłączeniu drenu nawet jak płyn klarowny.
Pozdrawiam
Wojtek
Offline
bylam dzis u taty i powiem tak, lepiej niz przed operacja nie jest (nadal nie mowi i nie wszystko rozumie) ale gorzej tez nie i chyba z tego trzeba sie cieszyc. nie lezy juz pod "maszyneria", wszystko odczepione wiec chyba nic mu nie plynie z rany. plastry sa suche, tylko oko zapuchniete. tam jak zwykle nie ma z kim gadac, naszego lekarza nie bylo, pielegniarki wykonuja tylko to co zalecone, czyli jakies leki tylko podaja ale chyba nie za czesto, bo jak bylam to nic mu nie przynosili... czy po operacji tez powinno sie podawac mannitol na zmniejszenie obrzeku pooperacyjnego czy trzeba czekac az sam zejdzie??
ps. aniu wyslalam ci prv.
Offline
Wydaje mi sie ze tak. Tata mial podawany dozylnie mannitol i ketonal w razie bolu - dlatego nie liczylabym na to ze obrzek sam zejdzie bez lekow. A jak jest u Twojego Taty Agnieszko? bo jesli nie ma podawane nic na obrzek (raczej dozylnie niz doustnie dexamet.) to chyba tutaj jest sedno sprawy - Tata sie moze gorzej czuc lub czuc bez zmian tak jak przed operacja bo w dalszym ciagu obrzek nie zostal zlikwidowany
pozdrawiam, caly czas sie modle i wierze ze bedzie lepiej...
Agnieszko, jesli masz jakies informacje odnosnie stanu po operacyjnego (mr kontrolny pooperacyjny wynik hist-pat) to napisz prosze
Offline
mr pooperacyjny nie bedzie robiony, nie ma tam chyba takiego zwyczaju....., wyniki hist-pat lekarz przywiezie za 2 tyg. chyba ze wczesniej zadzwonimy, ale czego sie tutaj spodziewac, jak nie gmbIV. mowil ze guz byl pol na pol z martwica na "gole oko". dzis tate przewiezli do naszego powiatowego szpitala, i moze nawet lepiej, bo tam nic na obrzek mu nie podawali a tutaj juz dzis dostal kroplowke. temperatura 36,1 plaster na ranie suchy,to chyba nie jest zle???
Offline
jest bardzo dobrze :-)
i plaster suchy i nie ma temp.
i pol na pol z martwica :-)
jest super!
Offline
Agnieszko!
Tak, jak przez cały, bardzo długi dla nas czas, śledząc na bieżąco ten wątek, byłaś obecna w nasych modlitwach, tak nadal wspieramy Tewgo Tatę i całą Twoją rodzinę a szczególnie Ciebie naszą modlitwą.
Ewa i Jurek.
Offline
niecha27 w #1 z 25.08.2008 napisał:
Postanowiłam podzielić się z wami naszą historią choroby ......
.....analizując teraz całe te nasze zmagania stwierdzam, że..... także Pan Bóg wie co robi zsyłajac na nas różnego typu niepowodzenia, które później okazują się czymś pozytywnym.
Mam nadzieję, że nasza historia, mimo że nietypowa przyniesie komuś iskierkę nadziei.....
pozdrawiam, Aga.
Samograj tego samego dnia w #2 napisał:
Wiesz, rzeczywiście jest coś w tym, że Bóg prowadzi nas swoimi drogami, które na początku wydają się naszą klęską.... a okazuje się, że przysłowie "nie ma tego złego..." jest wciąż aktualne.
W Waszych słowach zawiera się nadzieja tegorocznego Bożego Narodzenia. On, Bóg Jezus Chrystus po to się narodził, byśmy my wszyscy żywi i nasi bliscy zmarli nie pomarli w grzechu. Dziękujemy Wam obojgu, za te słowa przywołane z okresu narodzin Koniczynki i pozdrawiamy Was, Waszych bliskich i pozostałych Userów, bardzo serdecznie.
Ewa i Jerzy
Offline
Niecha, trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązanie i oby tata doczekał widoku nowonarodzonego bobaska
Trzymaj siĘ , kochana, BĄDŹ DZIELNA!!!
Offline
Kochani!
Na wstępie dziekuję Ani za to, że z mojego powodu zdecydowała sie wznowic forum.
Otóż nasza historia dobiegła końca....
Moj kochany tata 14 lutego, po 2 latach walki odszedł do wieczności...
To dla mnie i dla mojej rodziny cięzki czas, ale mimo to mam za co dziękować. Mimo wszystko moje prośby zostały wysłychane. Pamiętam jak tata zachorował znalazłam w internecie informacje ze z ta choroba żyje się kilka miesięcy, a nielicznym dane jest przeżyć 2 lata. Wtedy prosiłam Boga żeby pozwolił tacie być wsród grona szcześliwców. Tak też się stało (tata zachorowal równo 2 lata temu, też na ostatki). Dzieki temu mogł być na ślubie syna i w ostatnich dniach swego życia utulic nowo narodzonego wnuka, czyli mojego syna.
Dziekuję wszystkim za pomoc i wsparcie w trudnych chwilach. Tym, którzy walczą zyczę zdrowia i siły do zmagania sie z chorobą. Tym zaś, których historia podobnie jak nasza się zakończyła życzę wewnętrznego spokoju i ukojenia w bólu.
Trzymajcie się ciepło, Aga
Offline
Agnieszko,
przepieknie napisane....z głebi serca
to ja dziękuje ze bylas z nami.......
badz dzielna, dla siebie ale i przede wszystkim dla synka
sciskam
Offline
Niecha 27,też uważam,że pięknie napisane.Niech Twój Śp.tata odpoczywa w pokoju wiecznym.Patka
Offline
Gdynianka
niecha27 napisał:
Otóż nasza historia dobiegła końca....
Moj kochany tata 14 lutego, po 2 latach walki odszedł do wieczności...
Agnieszko, moje najszczersze wyrazy współczucia... [*]
Wieczny odpoczynek, racz mu dać Panie...
A Tobie, życzę dużo siły, bo masz dla kogo żyć...
Ostatnio edytowany przez marzenna79 (2010-02-18 08:37:30)
Offline